Gadatliwy
-Nie mam pojęcia. Teraz musimy się trzymać razem i to jest najważniejsze. - Powiedział i podniósł karabin, obierając cel. Trafił prosto w głowę Zombie, który momentalnie spadł na ziemię. -Spójrzmy prawdzie w oczy... Europa nie uchroni się od Apokalipsy. Te 'potwory' przenoszą się i jest ich coraz to więcej. - Mruknął. -Możemy tylko szukać innych, aby zwiększyć szanse na przeżycie. A to też nie będzie łatwe. - Dodał, idąc obok dziewczyn.
Offline
Gadatliwy
-Ale to się za szybko przenosi. - Mruknął. -Tak. - Powiedział i wszedł do budynku za dziewczyną. Przeszedł kilkanaście schodów i otworzył drzwi. Zobaczył dość miłe i schludne mieszkanie. Położył plecak na krześle i od razu zabrał się do zabarykadowania okien, a później drzwi. -Wyjdziemy jutro nad ranem. Teraz musimy odpocząć.
Offline
Dziewczyna szła za chłopakiem i dziewczyną po chwili byli w jakimś mieszkaniu. Usiadła na pobliskim krześle patrząc się z zaciekawieniem na chłopaka który zabarykadował drzwi i okna. Po chwili jednak poczuła ból dłoni nie chciała tego ukazywać więc na ciągła na dłonie rękawy swojej bluzy.
Offline
Gadatliwy
-Jasne. - Mruknął i skierował wzrok na Marę, a później na Mię. -Mia... musimy opatrzyć te rany. - Powiedział i wyciągnął z apteczki bandaż. Owinął nim dłonie dziewczyny i usiadł w salonie na kanapie. Był bardzo zmęczony, ale nie mógł zasnąć. Nie w tej chwili, dlatego poszedł wziąć prysznic i wyszedł po kilkunastu minutach.
Offline
Dziewczyna patrzyła się jak chłopak jak owijał jej ręce bandażem. Gdy już skończył wstała z krzesła i powędrowała w stronę jakieś szafy w której znajdowało się parę ubrań. Zaczęła je przeglądać po czym znalazła jakieś spodnie i bluzkę. Gdy chłopak się mył sama szybko się przebrała.
Offline
Dziewczyna poszła do kuchni i zaczęła przeszukiwać szafki.
W jednej z nich leżały noże, Mara wyjęła je z szafki i położyła na blacie, następnie kontynułowała przeszukiwanie szafek.
W jednej z nich znalazła płatki śniadaniowe a w innej 2 paczki parówek.
Zabrała wszystko ze sobą i wróciła do salonu.
To wszystko.-mruknęła do siebie kładąc jedzenie na stole.
Ostatnio edytowany przez Julanta (2014-04-15 16:03:04)
Offline
Gadatliwy
-To nie jest kradzież. - Zaśmiał się. -Teraz ludzie walczą o śmierć, lub życie. Więc teoretycznie tak jakby zapłacili za te produkty. - Mruknął, spoglądając na dziewczyny. -Jeśli przetrwamy ten tydzień, to później już z górki. Najważniejsze, żeby dostać się do Kanady. - Powiedział.
Offline
tydzień to bardzo dużo.-powiedziała rozpuszczając włosy.
Usiadła na kanapie i przeciągnęła się.
Dobranoc.-dodała kładąc się spać.
Ostatnio edytowany przez Julanta (2014-04-16 17:28:23)
Offline