Karta:

Imię:
Phoebe
Nazwisko:
Grey
Wiek:
17 l.
Wygląd:


Charakter:
Phoebe wydaje się być osobą upartą i egoistyczną. Bierze to co chce,nie zwracając uwagi na konsekwencje,czy uczucia innych. Jest pewna swego,i nawet jeżeli w głębi duszy czuje że nie ma racji,nadal stoi przy Swoim. Najczęściej jest także wredna i nie owija w bawełnę,mówi całą prawdę. Jest towarzyską,choć nieufną dziewczyną. Kiedy przebywa z ludźmi którym na prawdę ufa jej charakter troszkę się zmienia. Nie jest już aż tak wredna i bezpośrednio szczera i stara się tych ludzi nie ranić.Kiedy jednak ktoś straci jej zaufanie,jest bardzo ciężko je odzyskać.
Inne:
*Historia:*
[color=#99CCFF]Matką Phoebe była narkomanka i prostytutką. Matka nie zwracała zbytnej uwagi na dziecko i nie okazywała jej miłości. Jeden z jej konkubentów nie jeden raz stosował wobec,wówczas, 4-letniej dziewczynki a także jej matki przemocy. Z jego powodu Phoebe do dzisiaj ma 'pamiątki' w postaci blizn po przygaszaniu petów na żebrach,a także prawym ramieniu. Na ręce praktycznie ich nie widać,przez tatuaż,ale te na tułowiu nadal są widoczne,więc dziewczyna nigdy nie zakłada takich ciuchów żeby ktoś mógł je zauważyć,więc nikt o nich nie wie. Kiedy dziewczyna miała 5 lat jej matka zmarła a ona spędziła 5 dni sama z ciałem matki dopóki nie odnalazła jej sąsiadka. Wtedy dziewczyna trafiła do rodziny zastępczej,a po roku przygarnęła ją następna rodzina,która oddała ją po 5 latach z powodu ciężkiego charakteru córki. 11-letnia Phoe spędziła następne 3 lata w domu dziecka,z którego przygarnęła ją bogata rodzina Grey'a. Jest dla niej jak prawdziwa rodzina,jednak nadal sprawia dość osobliwe kłopoty wychowawcze. Mimo to jest ukochaną 'córeczką tatusia'.
*Jest nałogową palaczką.*
*Nie znosi krytyki*
*Gra na pianinie*

Ostatnio edytowany przez Ray (2013-07-12 23:58:10)

Rephaim właśnie obserwował w siedzibie klubu kilka nowych tancerzy.
-Ej..Ty w czerwonych włosach! Włóż w to więcej życia..-warknął. To nie on powinien się tym zajmować lecz Akira. Odwrócił się do Michela majstrującego przy głośnikach.- Jakieś wieści o naszej spóźnialskiej?- spytał znudzonym tonem.
-Nie... Pewnie znów się w coś wpakowała.- rzucił blady brunet.
-Oby nie..-mruknął Reph i odwrócił się w kierunku pokazujących swoje umiejętności tancerzy. Po chwili do Rephaim'a przytruchtała drobna,opalona szatyna trzymająca w ręce jego telefon.
-Reph,do ciebie.-powiedziała przeczesując włosy palcami jednej ręki.
-Yhmm..Zajmij się nimi.- wskazał ręką na kilka osób i odszedł kawałek dalej. Odebrał telefon. _Słucham?-spytal lekko obojętnym tonem.

-Cholera znów?-warknął Reph do telefonu i wyszedł z magazynu zabierając po drodze czarną,rozpinaną bluzę. - Na którym dokładnie komisariacie jesteś?- spytał nieciekawym tonem głosu wsiadając do czarnego mustanga stojącego przed wejściem do magazynu.

Rephaim rzucił telefon na siedzenie pasażera.
-Jak zawsze.-mruknął i ruszył w kierunku komisariatu. Po jakiś 15 minutach był na miejscu. Wyszedł z samochodu i założył bluzę. Zabrał z schowka portfel z dokumentami i zakluczył auto. Wszedł do budynku i podszedł do czegoś co nazywało się recepcją. Uśmiechnął się promiennie do policjantki po drugiej stronie szyby.
-Dzień dobry. Pan w jakiej sprawie?- zapytała dość młoda blondynka w policyjnym stroju.
-Czy taki dobry to ja nie wiem.-mruknął i się wyprostował.- Rephaim Covenant. Jak zwykle przyjechałem po Akirę Simons.-wytłumaczył podając policjantce dowód osobisty.
-Hmm..Rozumiem...-powiedziała po sprawdzeniu dokumentu.-Chwilka.-powiedziała i odeszła do Cerg'a (? xd).

Phoebe wyciągnęła z szmacianej torby całej w naszywkach i przypinkach paczkę papierosów. Wyciągnęła jednego i zapaliła.  Była ubrana w bojówki w tradycyjnym kolorze khaki,czarną bokserkę i czarne,niskie glany.  Pomarańczowe włosy były związane w wysokiego koka. 
-Czas się zabawić...-mruknęła i wzruszyła ramionami. Chwyciła torbę i chwyciła z klamkę jednej z sal.
-Cholera..zamknięte...-mruknęła i zaczęła silnie kopać w drzwi aż nie wyleciały i mogła wejść do sali. Rozejrzała się. -Miło...-powiedziała do siebie.-Sala multimedialna.-dodała podchodząc do dużego,płaskiego ekranu. Chwyciła telewizor i szybkim ruchem sprawiła że spadł na ziemię.
-Upss...- zaśmiała się. Z jednej z wielu kieszeni spodni małą puszkę sprey'u i zaczęła bazgrać bez cenzury po ścianach. Znów się zaśmiała  i zgasiła resztę papierosa na ziemi. Z kolejnej kieszeni wyciągnęła kilka kamyków i zaczęła rzucać nimi z śmiechem  w szyby.
-Cholera.-mruknęła,kiedy usłyszała że ktoś biegnie na korytarzu. Chwyciła torbę i wyskoczyła zahaczając o szybkę i przecinając ramię z którego prawie natychmiast zaczęła lecieć krew. Wylądowała w krzakach i spojrzała na ramię.
-Cholercia. To zdecydowanie nie mój dzień.- powiedziała i wstała. Rozejrzała się . Na razie nikogo nie widać. Pobiegła i za rogiem budynku zderzyła się z policjantem. Spojrzała na jego twarz.
-Hhmm..Witaj Taylor.- mruknęła

{ 30 minut później na komisariacie }

-Dobrze,tak,tak..Wiem że muszę to odpracować.-gadała znudzona dziewczyna do siedzącego naprzeciwko niej policjanta.-Mogę już zadzwonić?-dodała zniecierpliwiona.
-Masz jeden telefon. - mruknął podając jej komórkę.
-Tak,tak,tak..Wieeem.-mruknęła i wydusiła szybko numer.-Christian odbierz do cholery...-powiedziała do siebie cicho przykładając telefon do ucha.

Akira wstała z krzesła.
-Moge iść?- zapytała policjanta.
-Idź..i daj mu to.- podał jej dowód chłopaka.- I oddaj Rephaim`owi. Pamiętaj do rak własnych nie do kieszen.
-Wiem! Nie bawie się w dowody od gimnazjum.
-Dobrze, a teraz spadaj.
-Do zobaczenia Cerg.- uśmiechnęła się.
-Mam nadzieje że nie do szybkiego.
dziewczyna pobiegła korytarzem w kierunku recepcji.. Ustała przed Rephaim`em.
-Dziękuje Reph.- powiedziała i oddała mu dowód.


-Jeszcze raz Titi.- powiedział do dziewczyny w czarnych włosach.
-Christian!- krzyknał jego kolega.
-Co?
-Gdzie Phoebe? Jest potrzebna.
-A skąd mam kurwa wiedzieć?- poczuł jak jego telefon wibruje.- Czekaj..Co?- warnął do słuchawki.

-Rephaim no weź..kiedy się zrobiłeś taki sztywny?- uśmiechneła się, ale widząc jego mine od razu mina jej zrzedła. Wsiadła do samochodu. - Wyrzuć mnie z łaski swoje przy jakimś motelu..-mrukneła kiedy wsiadł.

-Phoebe..- mruknął.- Kłopoty? Znowu? Nie dołuj mnie dziewczyno..Boże..myslisz czasem?- warknął i ruszył w kierunku drzwi.- Wychodze.- krzyknął na porzegnanie i w mgnieniu oka znalazł się przy swoim czerwonym lamborgini.- Gdzie dokładnie?- zapytał włączając silnik.